niedziela, 17 lipca 2016



(Autor: bykst)



Miałam pisać dzisiaj o czymś zupełnie innym, ale widząc komentarze na polskich portalach internetowych stwierdziłam, że jednak wstawię tylko jeden cytat.


"Niena­wiść zaśle­pia, gniew ogłusza, a ten, kto prag­nie zas­po­koić żądzę zem­sty, może przy­pad­kiem na­pić się goryczy. "



wtorek, 12 lipca 2016


Dzień dobry! :)

Dzisiejszy wpis będzie trochę inny, a wszystkiemu jest winna książka, którą kupiłam wczoraj ze względu na niską cenę i ładną okładkę. :D Książka ta nosi tytuł : "Wo ich zu Hause bin. Von der Sehnsucht nach Heimat." autor : Anselm Grün. Nie wiem, czy książka ta jest dostępna w Polsce, ale z tego co się orientuję autor ten jest w Polsce znany. ( Pod tym samym tytułem nie znalazłam jej w PL.)
Książka ta przedstawia pojęcie ojczyzny np. ojczyzna w muzyce, w Biblii, w wirtualnym społeczeństwie itd.
Wczoraj od razu po przyjściu do domu wzięłam się za czytanie. Niestety jestem czytelnikiem, który bardzo szybko czyta i uwierzcie mi z bólem serca musiałam sobie wczoraj tę książkę dawkować, żeby nie przeczytać wszystkiego. 
Pewnie zastanawiacie się, co niby w tym poście jest innego, a więc już tłumaczę!
Pod koniec pierwszego rozdziału, autor zadaje czytelnikowi kilka pytań. Pytania te są dla mnie tak interesujące, że momentalnie wpadłam na pomysł, żeby Wam je zadać i już się nie mogę doczekać Waszych odpowiedzi.! ( Wybrałam tylko kilka, żebyście się aż tak bardzo nie zmęczyli. :D)

1) Co przychodzi Ci na myśl, kiedy myślisz o swojej ojczyźnie?
2) Jakie zapachy przychodzą Ci na myśl kiedy myślisz o ojczyźnie?
3) Kto lub co Cię ukształtowało ?
4) Co zawdzięczasz swojej ojczyźnie ?
5) Czy masz "skarby", które łączysz ze swoją ojczyzną?




poniedziałek, 4 lipca 2016

(Autor zdjęcia: Alexas_Fotos)


Wczorajszy dzień była dla mnie dniem szoku. Pierwszy szok przeżyłam kiedy uświadomiłam sobie ile blogów już nie ma, a tak bardzo je lubiłam.....Mam nadzieję, że nie zrezygnowali już na zawsze. Jeśli ktoś coś wie, to może mi napisać. Większość tych blogów było bardzo popularnych, dlatego też moje zdziwienie było naprawdę duże.
Drugi szok przeżyłam, kiedy zauważyłam, że ktoś włamał się na moje konto fb....Usunęłam konto i szczerze powiedziawszy nie przeżyłam załamania nerwowego. Jakoś nie byłam fanką fb. Jak się później okazało miałam 12 wirusów szpiegów i jakieś trojany! Masakra....mam nadzieję, że po czyszczeniu i zmienieniu wielu rzeczy będzie wszystko ok, bo to trochę takie uczucie jakby ktoś cię okradł.
Trzeci szok przeżyłam oglądając teleturniej, w którym to brała udział kobieta, która na co dzień sprzedaje smażone ziemniaki z boczkiem na straganie.  Teleturniej dotyczył wiedzy z przeróżnych dziedzin. Prowadzący na początku programu trochę sobie zażartował i spytał się tej pani, jak to możliwe, że sprzedawca smażonych ziemniaków ma tak szeroką wiedzę. No i się zaczęło....kobieta wiedziała prawie wszystko! Moja pierwsza myśl: Co ty kobieto na straganie robisz, przecież mogłabyś mieć o wiele lepszą pracę z taką wiedzą....Ja mam studia a znałam mniej odpowiedzi niż ona. Od wczoraj jestem jej fanką i mam nadzieję, że pomimo przegranej ( jedna zła odp. na czas) zgłosi się jeszcze kiedyś do jakiegoś teleturnieju i wygra dużą sumkę pieniędzy, bo....jej się należy!

Dzisiejszy dzień nie zapowiada się pracowicie....właśnie zastanawiam się co mam ugotować na obiad i nie mam bladego pojęcia. Nie lubię wymyślać obiadów, bo nie umiem za dobrze gotować ^^. Ostatnio cały czas coś przypalam, bo nie chce mi się stać nad garem i mieszać. Nie jestem perfekcyjną Panią Domu.....jakby to Pani Rozenek zobaczyła, to chyba dostała by zawału.

Napiszcie co u Was. :)
Paaa

(Auto zdjęcia: ulleo. "Dostosuj się do tempa natury: jej sekretem jest cierpliwość.")


Po bardzo długiej przerwie wracam na mojego bloga. Szczerze powiedziawszy trochę się za nim stęskniłam, jak i również za moimi czytelnikami ( chociaż nie wiem czy ich jeszcze mam). Od czasu kiedy opuściłam bloga dużo się działo w moim życiu. Dostałam pracę, którą straciłam w zeszłym miesiącu ( jestem chyba jedyną osobą, która była przeszczęśliwa dostając zwolnienie), zaczęłam się rozwijać ( w szerokim tego słowa znaczeniu), kupiłam sobie nowe łóżko ( które jest boskie i będę wszystkim polecać), u rodziców zamówiłam sobie polskie książki i filmy, za którymi tutaj tęsknie.

Słyszałam, że w Polsce lato pełną parą, a u mnie nie za bardzo :( Dlatego też musiałam wstawić jakże piękne zdjęcie pola, które daje mi niezwykłą energię. Jestem osobą, która uwielbia wieś pomimo alergii, przez którą mam straszny katar i ból głowy.

To tyle na dzisiaj. Jutro napiszę więcej. :)

Miłego poniedziałku!



piątek, 22 kwietnia 2016

( Autor zdjęcia: Pexels. Źródło: https://pixabay.com/pl/drewno-surowiec-drzewny-deski-stary-1282235/)

Dzisiaj postanowiłam, że nie będę za dużo pisać, tylko przekaże Wam aktualny mój stan emocjonalny poprzez dwa utwory. Miłego słuchania...




sobota, 16 kwietnia 2016



Dzień dobry ( u mnie ) w deszczowy dzień. :)

Na początku odpowiem na pytanie, które padło w komentarzu pod ostatnim postem,a mianowicie jak wyglądają niemieckie świetlice szkolne. Nie wiem, jak jest w całych Niemczech, ponieważ każdy Land ma swoją strukturę, reguły dotyczące prawie wszystkiego. U mnie ( ale też nie we wszystkich szkołach ) świetlice szkolne są osobnymi budynkami ( wielkości mniejszej szkoły), w których to jest wiele pomieszczeń. W każdym pomieszczeniu robi się co innego. Np. są pomieszczenia, w których to odrabia się zadania domowe. Pomieszczenia te są podzielone na klasy. Np. w tym pomieszczeniu odrabiają lekcje tylko 1-3 klasy. Na drzwiach są naklejone zdjęcia dzieci,które " należą" do tej grupy. Następnie jest pomieszczenie "relaksu". Jest to miejsce, w którym znajduje się duża sofa, stoliki, gry planszowe, coś o picia. Dla nastolatków jest jeszcze osobna sala takiego relaksu, w której to są piłkarzyki, rzutnik ( często oglądają jakieś filmy), sofa. Zapomniałam dodać, że jest również sala muzyczna i plastyczna. Jak możecie się domyśleć jest także duża stołówka oraz pralnia. (To ostatnie trochę mnie zdziwiło. :D). Taka świetlica jest otwarta od 7:30 do 18 i niestety są takie dzieci, które od samego rana idą na zajęcia i siedzą do 18 w świetlicy....wiem, że w Polsce też tak jest i uważam to za straszne. Rozumiem, że rodzice muszą pracować, ale kurczę te dziecko prawie w ogóle nie ma życia, bo nie oszukujmy się wspólne bycie w domu jest ważne.
Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, to chętnie odpowiem. :)

Głównym zdjęciem mojego postu jest dzisiaj okładka książki, którą akurat czytam. W internecie została oceniona na 5 gwiazdek i jest bestsellerem! Ja doszłam do 4 rozdziału i nadal jakoś mnie nie wciągnęła. Przez trzy rozdziały ciągnie się, że Pani jest adwokatem, która dostała sprawę pewnego Włocha, który niby w ogródku ma plantację marihuany, która tak naprawdę nie jest jego....Dziecko tej pani ma wszy, mąż umarł bla bla....no nie wiem, jak na razie dałabym jej max 2 gwiazdki, ale się zobaczy później. Książka ta miała mnie wprowadzić w dobry humor, ale jak na razie jest dobrym usypiaczem.

Nie wiem, jak Wy, ale ja od kilku dni nie mogę się oderwać od pewnego utworu.
Bardzo mnie uspokaja i mogę go słuchać godzinami. Pomógł mi przed 4 godzinną rozmową kwalifikacyjną i mam nadzieję, że dalej będzie uspokajał moje nerwy. :) Niestety nie mogę go wstawić na bloga, ma za dużo praw autorskich itd. Poszukajcie na YouTube Missio- I run to you. :)


Miłej soboty :)


poniedziałek, 4 kwietnia 2016

(Autor zjęcia: Dimitris Vetsikas Żródło: https://pixabay.com/pl/cypr-larnaca-graffiti-%C5%9Bciany-farba-1295827/)

Na początku chciałam Wszystkim serdecznie podziękować za przemiłe słowa, które wiele dla mnie znaczą. Wam również życzę Wszystkiego Dobrego. :)

Wiem, że ostatnio trochę zaniedbałam mojego bloga i muszę Wam powiedzieć, że jestem z tego powodu trochę zła na samą siebie. Z tego wszystkiego nie potrafiłam znaleźć czasu, żeby usiąść i coś napisać, a w głowie cały czas głos mi powtarzał " Oni czekają". Szczerze powiedziawszy polubiłam mojego bloga, który ( nie mam pojęcia jak) stał się częścią mojego życia.

Ah...chciałam podziękować nowym Czytelnikom za pozostawianie po sobie śladu w formie przesympatycznych komentarzy. :) Zaraz dodam Was do Polecanych. :)

U mnie seria zawrotów głowy nadal trwa. Prawie codziennie dostaję telefon z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Niektóre propozycje są naprawdę interesujące i nie mogę się doczekać, żeby móc poznać pracodawców a inne okazują się jednym słowem beznadziejne, jednakże na nie też chodzę i stwierdzam, że to bez sensu. Nie wiem czy też tak macie, ale ostatnio miałam rozmowę w świetlicy szkolnej ( która wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce) i od razu poczułam negatywną energię. Trudno jest mi to opisać, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Jedna z wychowawczyń miała mnie oprowadzić po placówce ( już nawet nie pamiętam ile dokładnie sal tam było). Jej "entuzjazm" był taki, że aż mi się odechciało...Po godzinie ( niestety tak długo musiałam zostać na obserwacji ) wyszłam i poczułam wielką ulgę. Nie szukam pracy idealnej. Wezmę nawet to, co nie jest dla mnie aż tak interesujące, ale gdy czuję, że po tej pracy będę w domu ryczeć lub dostanę codziennych bóli brzucha, to wolę odpuścić.

W weekend miałam chwilę odprężenia. Byliśmy u brata mojego męża na grillu. :) Pierwszy raz w życiu skakałam na trampolinie! Nie miałam pojęcia, że to takie wyczerpujące. Dzieciaki padły po 30 min....Ja.....po yyyy 5 ^^. Z jednej strony super zabawa, z drugiej miałam w sobie lęk, że zaraz wyskoczy mi rzepka kolanowa ( 3 razy w życiu mi wyskoczyła, nikomu tego nie życzę). To właśnie wtedy doszło do mnie, że im staje się starsza, tym więcej mam w sobie lęków. Jak dzieciaki robimy przewroty, w mojej głowie pojawił się obraz skręconego karku itd. Jeśli będę miała dzieci, to już im współczuję mojego marudzenia. :D

Ten tydzień zapowiada się pracowicie, ale obiecałam sobie, że jeszcze tu wpadnę.

Słonecznego dnia! :)


poniedziałek, 21 marca 2016

(Autor zdjęcia:Hans. Źródło: https://pixabay.com/pl/polne-%C5%82%C4%85ka-mniszek-lekarski-1260738/)

No i stało się...od kilku dni jestem szczęśliwą żoną :) Wiem, że długo nie pisałam, ale nagle posypała się lawina zaproszeń na rozmowy kwalifikacyjne, a ja jeszcze nowe dokumenty muszę wyrobić. Oj urwanie głowy!
Miłego wieczoru/dnia :)


wtorek, 8 marca 2016

(Autor zdjęcia: burrough. Zródło: pixabay.com)

"Kobieta jest organizmem ultradoskonałym. Potrafi się regenerować
po ekstremalnie ciężkich  doświadczeniach. Przetrwa wszystko."
Katarzyna Nosowska


Wszystkim kobietom, dziewczynom życzę wszystkiego co najlepsze. Nie bójcie spełniać swoich marzeń, idźcie przez życie z podniesioną głową i nie dajcie sobie wmówić, że jesteście słabą płcią.



poniedziałek, 7 marca 2016

(Autor zdjęcia: Alexas_Fotos. Źródło: https://pixabay.com/pl/%C5%BCaba-krzes%C5%82o-przytulny-1234569/)

Na początku chciałabym podziękować Wszystkim za przemiłe komentarze i zarazem przeprosić, że nie zawsze uda mi się tak szybko na nie odpowiedzieć.

Na blogu Jotki  http://paniodbiblioteki.blogspot.com/search?updated-max=2016-02-25T07:19:00%2B01:00&max-results=5  już jakiś czasem temu zainteresowałam się zabawą, która polega na odpowiadaniu na kilka pytań zadanych przez osobę, która nas nominowała do zabawy. Ja odpowiem na pytania, na które odpowiedziała Jotka. :) Jeśli ktoś z Was chce, może również wziąć udział w zabawie i odpowiedzieć na pytania w komentarzu lub na swoim blogu. :)

1. Na jaki posiłek, za żadne pieniądze świata, nikt Cię nie namówi?
To pytanie wcale nie jest takie proste, ponieważ uwielbiam jeść i próbować czegoś nowego. Myślę, że nie zjadłabym koniny, ponieważ moja mama od zawsze wpajała mi, że mięsa z konia się nie je, bo zwierzę to zawsze dla nas pracowało i się namęczyło.

2.Twój sposób na zniwelowanie stresu?
Zależy czym się stresuje. Jeśli jestem zestresowana, ponieważ mam problem, który na początku zawsze wydaje mi się wielki i trudny do rozwiązania, to żeby chociaż trochę zniwelować stres z nim związany zatruwam ludziom życie - po prostu muszę się wygadać i męczę ich godzinami. ;)
Jeśli mój stres jest spowodowany comiesięczną burzą hormonów, zaczynam jeść bardzo duże ilości czekolady, a nawet czasami sobie popłaczę.
Czasami mam stres spowodowany np. oczekiwaniem na coś. Wtedy najbardziej pomaga mi muzyka, książka,herbatka.

3. Najgłupsze i najśmieszniejsze imię żeńskie i męskie jakie słyszałaś?
Powiem tak, nie wszystkie imiona mi się podobają, bo każdy ma swój gust, a o gustach się nie dyskutuje. Każde wybrane imię ma jaką swoją historię.

4.Jak wygląda ósmy kolor tęczy?
Dla mnie byłaby to osoba, która po wielkim "deszczu" w moim życiu pojawiłaby się na mojej drodze i na jej widok poczułabym wewnętrzny spokój, które również pojawia się we mnie patrząc na realną tęczę.

5.Co Cię przeraża w starości?
Przeraża mnie samotność, brak samodzielności.

6.Jak według Ciebie wygląda "nic"?
Nie ma czegoś takiego jak nic. ;) Nawet jak ktoś nas np. pyta czy nam coś leży na sercu, a my odpowiadamy "nic", to tak naprawdę i tak coś nas martwi.
Poza tym jesteśmy otoczeni materią ( chyba tak to się nazywa ).

7. Przepowiednie, horoskopy, wróżby - bzdury czy rzeczy warte zastanowienia się/
Przepowiednie,horoskopy, wróżby są moim zdaniem dla osób zdesperowanych, znajdujących się wg nich w sytuacji beznadziejnej. Kiedyś miałam taką sytuację i skorzystałam z porad wróżki...Był to pierwszy i ostatni raz w moim życiu, ponieważ zrozumiałam, że jedynym kołem ratunkowym tak naprawdę jest Bóg, a wróżki wcale nie posiadają daru jasnowidzenia, jedynie pieniądze w oczach.

8.Lubisz wszystko dokładnie zaplanować czy wolisz spontan i idziesz " na żywioł"?
To zależy. Kobieta zmienną jest ;)

9.Który blog wywołuje u Ciebie uśmiech z rana?
Szkoda, że pytanie to zostało tak zawężone. Wszystkie blogi, które polecam wywołują we mnie różne emocje i zmuszą do refleksji.

10.Jakiego dźwięku nie znosisz?
Mlaska i siorbania podczas posiłku.

11.Jak według Ciebie wygląda sytuacja bez wyjścia?
Zawsze jest wyjście, tylko nie zawsze da się szybko znaleźć klucz, który otworzy drzwi. ;)

Miłego dnia! :)

środa, 2 marca 2016

(Autor zdjęcia: LoSchmi. Źródło: https://pixabay.com/de/graffiti-u-bahn-waggon-eisenbahn-429318/)


Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale załatwianie wszystkich dokumentów potrzebnych do ślubu zajmuje mi więcej czasu niż myślałam. Wczoraj przesiedziałam 5 godzin w urzędzie i po powrocie nie miałam już na nic siły. Jeśli ktoś z Was ma zamiar brać ślub z obcokrajowcem, to przygotujcie się na maraton urzędowy. ;)

Nie sądziłam, że tak zainteresuje was wątek Marcina. Z jednej strony się cieszę, z drugiej mam obawy, że Wasze oczekiwania są naprawdę duże i że Was zawiodę.

Zaczynając od początku. :) Pewnego listopadowego dnia o godzinie 5:00 rano pojechałam busem do Berlina. Celem mojej podróży był kurs dla pedagogów o metodzie Emmi Pikler, która w wielkim skrócie wygląda tak " Dziecko ma samo wybrać, którą skarpetkę chce założyć. Ty masz być cierpliwa i czekać aż ją wybierze! Nie próbuj go popędzać ! Podczas ubierania skarpetki masz mówić: Teraz zakładamy skarpetkę na prawą stopę." Niestety w moich oczach wybrany przez mnie kurs był wielkim niewypałem, a żeby tego było mało pierwszy raz spotkałam się z " delikatną" formą rasizmu w moją stronę i wielkim rozczarowaniem Polką wstydzącą się swojego pochodzenia. Po prawie 8 godzinach męczarni moich nerwów na kursie,ruszyłam w  podróż powrotną na dworzec centralny w Berlinie, z którego to miałam zostać odebrana. W moich oczach był to dzień stracony. Na głowę lał mi się z nieba deszcz, moje włosy wyglądały jak gniazdo dla ptaków, na garbie wielki plecach z przyczepioną na dole karimatą, która tak uderzała o moje pośladki, że w głowie pojawił mi się już obraz wielkich siniaków. Po 20 minutowym szukaniu w podziemnym przejściu ( który był tak przerażający, że śmiało mógłby być wykorzystany do jakiegoś horroru) przystanku, nareszcie jechałam w stronę dworca. Na dworcu trochę już uspokojona, że na pewno się nie spóźnię na busa. Poszłam ze spokojem coś zjeść. Długo się naszukałam czegoś zjadliwego, a tutaj warto dodać, że ze mną nie tak łatwo, bo mam nietolerancję laktozy. Po długim szukaniu i przerażeniu, że już tyle czasu minęło ( na pewno przeklęłam samą siebie) poszłam do Chińczyka na makaron z warzywami. Zaczęłam łapczywie wcinać te cieniutkie nitki, żeby tylko zdążyć ( bo wizja spania na dworcu w Berlinie i furii rodziców była przerażająca). Zjadłam i ile sił miałam w nogach popędziłam do wyjścia ( nie było łatwo, bo plecach na garbie był ciężki ). Włosy fruwały mi we wszystkie strony świata, a na twarzy pojawił się wielki gorący rumieniec i spływające krople potu ( nie da się ukryć, że atrakcyjna nie byłam ;)) i wtedy jakby na złość odebrałam telefon, że kierowca spóźni się ponad godzinę ! Nie będę pisać, co wtedy sama do siebie powiedziałam, bo nie były to kulturalne słowa. Rzuciłam plecak na ziemię i stałam tak w tym deszczu. Zła, mokra, zmęczona...To właśnie wtedy podszedł do mnie Marcin z gazetą i spytał się czy bym jej nie chciała. ( tutaj trzeba dodać, że w Berlinie bezdomni mają okazję dorobienia sobie marnych groszy na sprzedaży ulicznej gazety). Od razu wiedziała,że Niemcem nie jest, bo miał nasz polski akcent. Chyba spojrzałam na niego jak na idiotę, bo już chciał odchodzić, ale wtedy ja po niemiecku odpowiedziałam mu, że już wielu oferowało mi taką gazetę i że nie mam zamiaru kupować jej drugi raz, wtedy on odpowiedział, że to była jego konkurencja, a od niego nikt nie kupuje. Moje zdenerwowanie nie działało na jego korzyść. Spytałam się, czy pisze artykuły do tej gazety. Na to on stał z otwartymi ustami a w głowie szukał niemieckich słów. ( wiem, że byłam trochę wredna, ale to wszystko wina kursu!). Jego odpowiedź mnie zaskoczyła. Powiedział, że nie umie jeszcze tak dobrze niemieckiego, ale chciał by pisać. To właśnie w tym momencie wyciągnęłam z kieszeni jeansów 5 euro ( gazeta kosztuje 1,50 euro) i przyznałam się, że jestem z Polski. Jego oczy zrobiły się wielkie jak nasze 5 zł. Nie wiem, czy na widok tych pięciu euro czy na to, że jestem z Polski. Tak się zaczęła nasza rozmowa, która jak się później okazało trwała godzinę pod daszkiem przy wejściu na dworzec.Marcin mężczyzna dobrze po 30, bez prawego kciuka ( nie pytajcie dlaczego nie miał kciuka, bo sama nie wiem ) urodzony w Świebodzinie. Od kilku lat mieszkaniec Berlina. Na początku dobry pracownik, a po kilku latach sympatyczny bezdomny. Przyjechał do Berlina za lepszym życiem, jak wszyscy. Człowiek z marzeniami, do których zawsze dążył, nawet wtedy kiedy stracił dach nad głową. Chciał pracować z osobami niepełnosprawnymi ( bo miał do tego wykształcenie, nie pamiętam dokładnie gdzie się uczył).Rozmawialiśmy o wszystkim. Wydawało się nam, że znamy się całe życie. Nawet wtedy kiedy ja przestawałam mówić on wiedział co myślę. Nie mam rodzeństwa, ale rozmawiałam z nim jak ze starszym bratem, przynajmniej tak sobie zawsze wyobrażałam rozmowę z bratem, gdybym go miała. Wtedy był to dla mnie ciężki czas. Drugi rok studiów ( mógłby być już trzeci, ale wcześniej rzuciłam studia ) pedagogiki specjalnej, brak perspektyw,marny zarobek, złość na profesorów ( jeden prawie mnie zgłosił do pani dziekan), wewnętrzny bunt na to co się dzieje za murami uniwersytetu, chłopak ponad 1000 km ode mnie, a do tego ten nieszczęsny kurs. Pamiętam, że powiedziałam mu, że już nie mam siły na to wszystko. Studiuję, chcę w przyszłości wykonywać dobrze swój zawód, a uniwersytet karze mnie za to, że za często jadę się doszkalać i mam nieobecności. Pamiętam, że chciałam to wszystko rzucić, spakować się i wyjechać. Wtedy Marcin uświadomił mi, że nie powinnam się nimi przejmować i robić swoje, bo przyszli moi podopieczni potrzebują takiego przewodnika. Pokazał mi moje mocne strony, przywrócił wiarę i siłę. Uświadomił mi, że on w oczach karierowiczów stracił wszystko i jest nikim, ale tak naprawdę ma więcej niż oni. Ma przyjaciół bezdomnych, którzy pomagają mu, a ich pomoc mimo,że nie jest materialna jest czymś o wiele cenniejszym. Wtedy spytał mi się, dlaczego tak naprawdę przyszliśmy na świat. Żeby zarabiać miliony czy dlatego, że jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. To pytanie uderzyło we mnie z ogromną mocą. Na studiach, przyszedł czas kiedy to zaczęłam myśleć ile, to  ja będę w tym zawodzie zarabiać….myślałam coraz częściej o pieniądzach….wtedy przypomniałam sobie, dlaczego tak naprawdę wybrałam studia pedagogiczne, dlaczego pedagogikę specjalną….przypomniałam sobie, że wybrałam te studia ze względu na pomoc drugiemu człowiekowi.  

Możliwe, że gdyby nie on, dzisiaj nie miałabym tytuły pedagoga specjalnego, bo wszystko rzuciłabym w diabły. Dzięki niemu na chwilę stanął w miejscu czas i miałam możliwość odkurzenia swojego umysłu i serca.

Marcin nie chciał wracać do Polski. Nie chciał martwić rodziców. Miał siostrę w Niemczech, która wyszła za Niemca. Jego celem na tamten czas było odwiedzenie siostry i poszukanie nowego miejsca do życia….



piątek, 26 lutego 2016

(Autor zdjęcia; Kamilala. "Wspomnienia ogrzewają człowieka od środka. Ale jednocześnie siekają go gwałtowanie na kawałki." Haruki Murakami "Kafka nad morzem".)

Tadam, tadam! Panie i Panowie przedstawiam Wam moje słynne trampki "Germany". ;D
Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się, że ich widok wzbudzi we mnie tyle wspomnień...
Te stare, nieźle znoszone buty mają w sobie niezwykłą moc, która sprawiła,że pomimo marnego samopoczucia dostałam siły przeszukania moich starych pudeł. Oj...znalazłam w nich dużo rzeczy, które teraz są dla mnie bardzo cenne. Stare listy od dawnych przyjaciółek, pocztówki, książki, piórniki z liceum, pamiętnik,w którym zapisałam tylko 5 stron ( nigdy nie potrafiłam prowadzić pamiętnika ) i oczywiście pełno notatek. Z jednej strony zrobiło mi się ciepło w serduchu, gdy zaczęłam sobie przeglądać znalezione rzeczy, z drugiej strony doszło do mnie, że to już było i nie wróci. Wiem, że powinno patrzeć się w przyszłość, iść na przód, ale.....sama nie wiem. W moim pamiętniku znalazłam zapis o pewnym bezdomnym Marcinie, którego poznałam na dworcu głównym w Berlinie, podczas wyprawy na pewien kurs dla pedagogów...Człowiek, z którym rozmawiałam tylko ( a może aż ? ) godzinę. Niezwykła osobowość, z ogromnym pokładem siły wewnętrznej. Osoba, która tylko na chwilę pojawiła się w moim życiu, ale miała wpływ na dalszy rozwój mojej osobowości. Jestem wdzięczna Bogu, że na mojej życiowej drodze pojawił się Marcin, który był dla mnie jednym z wielu drogowskazów.

Idę sobie porozmyślać. Do następnego razu...Pa,pa

( Jay Mantri. http://jaymantri.com/post/118340586073/download )


środa, 24 lutego 2016

(Autor grafiki: OpenClipartVectors. Źródło: https://pixabay.com/pl/grypa-gor%C4%85czka-osoba-potomstwo-156098/)

Dzień dobry! Mam nadzieję, że u Was ze zdrowiem lepiej niż u mnie.
Tak jak wspomniałam we wcześniejszym poście, w poniedziałek przyjechałam do Polski. Niestety dopadł mnie jakiś wirus......Podczas lotu myślałam, że ucho mi eksploduje od środka, a do tego ten przeklęty katar.
Mam tyle spraw do załatwienia, a nawet nie mam siły myśleć....
Do następnego wpisu! Miłego dnia i dużo zdrowia!



P.S. Znalazłam moje trampki z niemiecką flagą, o których pisałam kilka dni temu.  Jak się lepiej poczuję i wszystko pozałatwiam, to Wam je pokażę.





sobota, 20 lutego 2016

( Autor grafiki: ArtsyBee. Źródło: https://pixabay.com/pl/dzi%C4%99kujemy-podzi%C4%99kowania-944086/)

Dzisiaj chciałabym podziękować wszystkim za cenne komentarze, które dostaję prawie każdego dnia. Dziękuję. :)

Po kilkunastu nieudanych próbach, w końcu udało mi się wstawić zakładkę POLECAM z hiperłączem ( brawa dla mnie! ), w której to umieszczam linki do wszystkich wartych uwagi blogów. Są to blogi, które regularnie czytam i jestem pod ich wielkim wrażeniem. Miłego blogowania i czytania. :)




piątek, 19 lutego 2016



We wcześniejszym poście wspomniałam o tym, że jako nastolatka byłam zafascynowana książką "My dzieci z dworca Zoo", a po dwudziestce moja fascynacja minęła.
Książka ta obecnie budzi we mnie mieszane uczucia. Tak naprawdę trudno jest mi powiedzieć, dlaczego jako nastolatka byłam tak zakochana w tej książce. Może dlatego, że była na faktach, główna bohaterka była w moich oczach "wolna" ( w różnym tego słowa znaczeniu ), akcja toczyła się w moim ( w tamtym czasie ) ukochanym Berlinie, była o czymś zakazanym. Już jako nastolatka uwielbiałam zatruwać swoje życie 100 myślami. Zawsze wieczorem leżałam w łóżku i myślałam...prowadziłam wewnętrzny monolog. Teraz również jestem znana z tego, że podobno za dużo rozmyślam....
Książkę "My dzieci z dworca Zoo" zawsze czytałam wieczorem, bo odrobieniu beznadziejnych zadań domowych, których było zawsze za dużo. Dla mnie wieczór ma, to coś do siebie, że czytaną książkę jeszcze bardziej przeżywam i coraz bardziej zaczynam wczuwać się w sytuację bohatera. No i się wczułam....Książka ta nie sprawiła, iż nagle stałam się dzieckiem ulicy, ale dała mi dużo do myślenia nad sensem życia.
Teraz jako dwudziestoparolatka zastanawiam się, co tak bardzo pociągało nas w tej książce i co dalej pociąga w niej nastolatków. Czy ta książka nie niosła w sobie niebezpieczeństwa (?)...jak wiadomo główna bohaterka miała wielu fanów. Jestem ciekawa, czy istnieją statystyki pokazujące ile z nich weszło na zakazaną ścieżkę tylko i wyłącznie dlatego, że ich idol właśnie tak żył.
Powracając do głównej bohaterki. Obecnie spostrzegam ją jako osobę kompletnie zagubioną, której brakowało silnych fundamentów ( mam tutaj na myśli rodzinę ).
Jestem osobą, która lubi sobie wiele rzeczy zobrazować. Dlatego też chciałabym Wam zobrazować na podstawie drzewa o co dokładnie chodzi mi z tymi fundamentami.
Jak wiadomo drzewo posiada korzenie, pień, konary, liście. Korzenie drzewa są dla mnie tym silnym fundamentem. Korzenie drzewa = rodzina.
(Dla mnie fundamentem są rodzice i dziadkowie, którzy to przyczyniali i nadal przyczyniają się do mojego wzrostu.)
Każde drzewo posiada pień i liście. Pniem i zarazem liśćmi jest dla mnie dana osoba.
Od pnia rozchodzą się konary. Konary są, to ścieżki, którymi podążamy.
Jeśli liście nie dostają od korzeni wody z solami mineralnymi, to obumierają, ale jeśli korzenie nie są odpowiednio odżywiane przez listowie, to również zamierają.
W rodzinie głównej bohaterki dostrzegam ewidentne obumieranie liści, brak wzrostu konarów a zarazem zamieranie korzeni. Brak komunikacji między członkami rodziny i wiele innych problemów, które były czynnikami mającymi wpływ na losy bohaterki, a także jej rodziny. Jako nastolatka bardziej dostrzegałam wpływ kultury, jednakże teraz uważam, że ona miała akurat mały wpływ.
Teraz książka ta jest dla mnie bardziej książką o wpływie roli rodziny na dziecko, a niżeli o wolności nastolatki. Bo tak naprawdę, ona wcale nie była wolna,a uwięziona w swoich problemach i nałogu.

Miłego dnia i wieczoru :)




czwartek, 18 lutego 2016

( Autor zdjęcia: Wimkantona. Źródło: https://pixabay.com/pl/graffiti-sztuka-ulicy-ulicy-966463/)

Oczywiście po raz kolejny zainspirował mnie post blogera. Tym razem była to Diana&Dyana, której bloga polecałam kilka wpisów wcześniej. :)

Diana&Dyana napisała bardzo interesujący post o różnych typach uczniów. Czytając go zaczęłam się zastanawiać, jakim byłam typem ucznia. Doszłam do wniosku, że na pewno nie łatwym w obsłudze. :D Skończyłam studia pedagogiczne i dopiero będąc po drugiej stronie zrozumiałam ile głupot robiłam.

Kamilala była zbuntowaną nastolatką z przeważnie dobrymi ocenami...różnie to bywało. Ale zacznijmy od początku. :D
16 latnia Kamilala po raz pierwszy pojechała ze szkołą na wycieczkę do Berlina, która odmieniła ją i jej życie. Zakochała się całą sobą w Niemczech i stwierdziła, że nie chce być tą dziewczyną, którą była do tej pory. Z nieśmiałej, grzecznej dziewczynki stała się nastolatką mającą ZAWSZE swoje zdanie ( nawet jeśli nie miała racji ), uwielbiającą dyskusje ( najlepiej takie z piorunami ), rzucającą 1000 pomysłami z rękawa ( oczywiście wraz z argumentami, dlaczego jej pomysł jest najlepszy ), śmiejącą się z nauczycieli i wytykającą ich błędy. W szkole wszyscy wiedzieli, że to jest TA Kamilala. Na nogach trampki z niemiecką flagą ( tu warto dodać, że wypchane watą, ponieważ były o wiele za duże ),  męska bluza, plecak na garbie, włosy uczesane wiatrem. Kamilala miała jedną przyjaciółkę, z którą oczywiście na koniec się pokłóciła i kontakt się urwał.
Kamilala była osobą specyficzną, która dążyła do tego co sobie zaplanowała.
W szkole kolejny raz zorganizowano wycieczkę do Berlina, której oczywiście nie mogła opuścić. Tym razem pojechała razem ze swoją psiapsiółą. Kamilala ( trochę chwalipięta)  musiała się pochwalić swoją ( na tamten czas, to dla mnie była dobra znajomość języka :D ) marną znajomością języka niemieckiego. Jako buntowniczka i fanka książki "My dzieci z dworca ZOO", chciała zobaczyć słynny Dworzec ZOO z narkomanami, który nie był w planie wycieczki....jak możecie się domyślić, ten cel również osiągnęła ( teraz inaczej patrzę na tę książkę i wcale nie wiem, czy to taka dobra książka....oj starzeje się ^^ O tej książce chyba napiszę następny post, bo dużo by można pisać.)
Po jednym razie bycia w Berlinie Kamilala uważała,że zna się najlepiej na planie miasta Berlin i nie chce tam iść, gdzie chce iść nauczyciel...może to wydawać się dziwne, ale to również osiągnęła i sama z przyjaciółką poszła podbijać Berlin....( Nie mam pojęcia jak nauczycielka mogła się na to zgodzić. Teraz mam 10000 wizji co mogło się stać, a należy tu dodać, że było już ciemno, bo jak wiadomo wycieczka w grudniu ;) )
Po powrocie do ojczyzny Kamilala jeszcze bardziej pokazywała swoje buntownicze oblicze. Jak to bywa na koniec 3 klasy, wszyscy myślą co dalej, jakie studia. Kamilala chcąc pozostać INNĄ wykrzyczała nauczycielce, że na żadne studia nie pójdzie i że nie ma jej mówić co ma robić, bo ona wie lepiej. Kamilala wszystkim w szkole ogłosiła ( chyba z 20 razy), że tylko debi...idzie na studia, a ona chce pozostać normalną osobą (normalną w jej oczach). Kamilala zdała maturę i.........stała się debi....:D

Sama się dziwię, że skończyłam studia pedagogiczne, ale chyba wszystkiemu jest winien mój prawie mąż....Niemiec, którego poznałam na koniec liceum i który dał mi do zrozumienia, że lepiej będzie, jak będę miała studia, a że z matmy byłam słaba, to chyba tylko pedagogika została...

Fajnie jest powspominać stare czasy.

Miłego dnia!

P.S. W poniedziałek jadę do Polski, to zrobię zdjęcie słynnych trampek. Chyba, że rodzice już je wyrzucili. ^^

środa, 17 lutego 2016

( Autor zdjęcia: Loschmi. Źródło: https://pixabay.com/pl/graffiti-kierowca-wy%C5%9Bcigowy-twarz-429321/)

Po 3 latach oczekiwania nareszcie nadszedł ten wymarzony dzień....od dzisiaj mam swój malutki, ale piękniutki samochodzik <3. Moje serce przepełnia radość i euforia. Gdy go wczoraj ujrzałam od razu wiedziałam, że to jest moje malutkie baby. :D Zawsze się śmiałam, jak mój znajomy mówił, że gdy będę miała swój samochód, to na pewno nadam mu imię, będę go upiększać itd....Hmmm chyba kolejny raz miał rację. ^^
Wszystkim życzę SZEROKIEJ DROGI. :D

sobota, 13 lutego 2016

(Autor grafiki: geralt. Źródło: https://pixabay.com/pl/wykazanie-projektor-projektor-filmu-767859/)

Zachęcona komentarzem "fit-kobiety" na temat inspiracji filmowych, postanowiłam dzisiaj wrócić do mojego dzieciństwa i okresu buntu młodzieńczego, w którym to oglądałam filmy czy też bajki, które w pewnym stopniu wpłynęły na to kim teraz jestem.

Moja lista:

1. "Stawiam na Tolka Banana".
2."Do przerwy 0:1"
3. "Wojna domowa"
4, "Rodzina Leśniewskich"
5."7 życzeń"
6.Podróż za jeden uśmiech"
7. "300 mil do nieba"


8." Dziwny świat kota Filemona"
9. "Heidi"

Też oglądaliście ? ;) Macie swój ulubiony serial,film, ulubioną bajkę ?
Miłej soboty!

piątek, 12 lutego 2016



Huhu wszystkim :)
Nie wiem jak Wy, ale ja wczoraj w ogóle nie mogłam zasnąć i wyglądałam mniej więcej tak, jak na powyższym zdjęciu. Zastanawiając się co zrobić, żeby wreszcie przyszedł wymarzony sen wpadłam na genialny ( tak wtedy mi się wydawało ) pomysł i zaczęłam buszować po rozmaitych blogach. Mimo młodego wieku, muszę przyznać, że jestem zacofana. ^^ Nie miałam pojęcia, iż istnieją blogi (poradniki) na temat wybierania tematu na bloga! Dopiero wczoraj uświadomiłam sobie,że z popularnością mojej strony oj raczej będzie marnie, bo jak pokazują statystyki w modzie są blogi o diecie, modzie, finansach...a najlepsze, że na takich stronach można również zarobić!
Po przeczytaniu kilku blogów (poradników) musiałam aż wstać z łóżka i pójść po czekoladę, co wcale mi nie pomogło,a tylko roznieciło piekło w moim przełyku. :(
Jadłam i myślałam...Kamilala ekspert od diety...nieeeee. Nigdy w życiu nie korzystałam z diet i raczej nie będę tego próbować. Gotować też nie potrafię, jedynie klopsik,kotlecik,ziemniaczek.
Kamilala ekspert od mody....tutaj znów pojawiła się odpowiedź negatywna, bo jak ekspertem modowym może być osoba, która wyciąga pierwszą lepszą rzecz z szafy i zakłada ją na siebie...
Kamilala ekspert od finansów....hmmm no od oszczędzania może i tak, ale też odpada...


Jednym słowem DUPA  -.-

W tym momencie (tak jak to w bajkach bywa) na lewym moim ramieniu pojawił się diabełek, a na prawym aniołek. Diabeł mówił mi: "No i na co się łudziłaś. Myślałaś, że pisząc takie pitu pitu kogoś zainteresujesz? Vergiss es." Za to Anioł: "Pisz dla siebie, przecież sprawia ci to przyjemność, czyż nie ? Zależy ci, aż ta bardzo na sławie w internecie? Głowa do góry!".

No właśnie, czy do pisania bloga należy naprawdę się przygotować z zeszytem w ręce i wszystko analizować? Czy należy sprawdzać, które tematy mają wysoką statystkę popularności? Czy warto pisać o czymś tylko i wyłącznie z myślą o zarobku ? Nie warto być po prostu sobą ?

Ja pozostanę sobą......

A Wy ?

Wszystkie zdjęcie umieszczone w poście są autorstwa Alexas_Fotos https://pixabay.com/pl/users/Alexas_Fotos-686414/.


czwartek, 11 lutego 2016

( Autor zdjęcia: geralt. Źródło: https://pixabay.com/pl/puchar-kawy-podobnie-jak-kciuk-1009225/)

Dzień dobry :)
Dzisiaj chciałabym Wam polecić dwa blogi, które uważam za bardzo interesujące i warte odwiedzania. 



Autorom dziękuję za komentarze, które dały mi do myślenia i dały siły do dalszego pisania.

Miłego dnia. :)


środa, 10 lutego 2016



Środa Popielcowa.
Dla mnie jest to czas do refleksji, przemyśleń. Moje przemyślenia na temat życia zaczęłam już wczoraj wieczorem, po obejrzeniu bardzo wzruszającego, a nawet śmiało można powiedzieć wstrząsającego filmu animowanego pt: "Grobowiec świetlików" reżysera Isao Takahata.
Dopiero dzisiaj przeczytałam,że film ten został oparty na wspomnieniach Akiyukiego Nosaki, co jeszcze bardziej mnie poruszyło. Nie chce pisać, o czym dokładnie jest film, bo większość z Was może przeczytać w google długi opis. Ja spróbuję przedstawić Wam go  w kilku kluczowych słowach. II Wojna Światowa, miłość rodzeństwa, troska, strach, głód, choroba, walka o przetrwanie, egoizm, bezduszność.
Oglądając ten film jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu,iż historia kołem się toczy, a życiowe wartości człowieka upadły bardzo nisko. Tylko pieniądze, władza, kariera, dążenie do celu po trupach. Mnie to nie tylko smuci, ale przeraża.
Nie wiem jak Wy, ale ja już dawno zauważyłam, że coraz bardziej zanika m.in.bezinteresowna pomoc drugiemu człowiekowi. Wszystko musi być na pokaz. Od razu zdjęcie na facebooku z opisem i czekanie na "lubię to".
Postanowiłam sobie na czas postu, iż codziennie przeczytam fragment Pisma Świętego. Szczerze powiedziawszy nie jest to dla mnie łatwe, bo czasami nie potrafię zrozumieć przesłania Czytania, ale dam radę. ;) Dzisiaj przeczytałam fragment, który idealnie pasuje mi do mojego wpisu.


Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (Mt 6:1-6,16-18)

Miłego dnia :)

wtorek, 9 lutego 2016

(Autor zdjęcia: cocoparisienne. Źródło: https://pixabay.com/pl/krokus-kwiaty-kwiat-ro%C5%9Blin-flory-1166859/)

Na początku chciałabym podziękować Ferdydurce za pierwsze komentarze na moim blogu, które dodały mi motywacji do dalszego pisania. Te kwiatki są dla Ciebie. :)
Wszystkich zachęcam do odwiedzania jej bloga : http://kogelmogel.blogujacy.pl/

*********************************************************************************

( Autor zdjęcia: VinnyCiro. Żródło: https://pixabay.com/pl/maska-sztuka-kolor-wenecki-w%C5%82oski-774079/)

No i mamy Ostatki, zwane w Polsce jak i w Niemczech słynnym "śledzikiem". :)
W mojej wiosce w Niemczech już od kilku dni chodzą pochody ludzi przebranych za kogo/za co tylko można sobie wyobrazić. Na początku było to dla mnie coś nowego i przyznam się bez bicia,że dziwnego. Teraz będę musiała się wytłumaczyć, dlaczego dziwnego...a no bo przebranie za ciasteczko, beczkę piwa, kiełbasę...ciekawe jakie mają przesłanie " zjedz mnie, jestem taki smaczny" ? :D.Teraz już jestem innego zdania i twierdzę, że luz blues niech się bawią. :D W tym roku karnawał zakończyłam imprezą Weiberfassend. Jest to Party dla kobiet, które zawsze odbywa się w tłusty czwartek. Niestety w tym roku przyszło bardzo mało kobiet, a za to dużo "samotnych" starszych mężczyzn. ^^ Wiele moich znajomych tłumaczy małą frekwencję kobiet obecną sytuacją, każdy wie jaką. Nie chce pisać na moim blogu o polityce i uchodźcach, bo już jestem zmęczona tym tematem psychicznie... Hitem Weiberfassend była piosenka ( puszczana aż 5 razy!) Ireen Sheer - Heut' Abend hab' ich Kopfweh....no przyznam, że po 5. razie wysłuchiwania tej samej piosenki prawie dostałam Kopfweh hehe!

A Wy, jak świętujecie w karnawale ? :)

poniedziałek, 8 lutego 2016

(Autor zdjęcia: Kamilala. Tytuł: "Zamknijmy uczucie we wspomnieniach , by mieć dokąd wracać nocami."Lidia Jasińska)


Nie wiem, jak u Was, ale u mnie dzisiaj pogoda nie taka jak na powyższym zdjęciu. :) Jak pewnie większości z Nas od razu przyszło mi do głowy, że pogoda do du**, ale po włączeniu radia i przejrzeniu zdjęć z wakacji w Polsce stwierdziłam, iż spróbuję zmienić myślenie. Macie jakieś ulubione utwory muzyczne, które poprawiają wam humor w ciemny, deszczowy dzień ? ;) Nie jestem fanką szlagierów, disco - polo, ale dzisiaj dobry humor przyniósł mi utwór Andreas Gabalier -  I sing ein Liad für Di.

Czekam na Wasze wrażenia po przesłuchaniu utworu i Wasze propozycje umilaczy. :)



niedziela, 7 lutego 2016

(Autor zdjęcia: KamilalaTytuł: "Lepiej bez celu iść naprzód niż bez celu stać w miejscu, a z pewnością o niebo lepiej, niż bez celu się cofać." Andrzej Sapkowski)


No to zaczynam! 
Do pisania bloga zabierałam się kilka...kilkanaście razy, ale zawsze z marnym skutkiem. Zawsze znalazł się powód, dla którego rezygnowałam...a to nie wiedziałam o czym mam pisać, a to nie było komentarzy, a to nie wiedziałam jak ja mam zmienić ten chol**** szablon ( tego akurat do tej pory nie potrafię, ale już się tak tym nie przejmuję).Jak wiadomo, Polak zawsze znajdzie powód do marudzenia, czyż nie ? ;)
Pewnie Czytelniku myślisz: "To po co znów zaczynasz pisać, jak i tak zaraz Ci się znudzi? Kolejny blog na kilka dni.". Zaczęłam po raz nasty, dlatego iż moje życie zmieniło się diametralnie, a co za tym idzie również moje myślenie. Raczej nie powiem, że dojrzałam do pisania...bo tak naprawdę nie wiem co to znaczy dojrzeć. Zmieniłam punkt widzenia, ponieważ zmienił mi się punkt siedzenia. 
Blog nie będzie blogiem tematycznym, ponieważ nie mam w swoim życiu jakieś cudownej pasji czy hobby....może i jestem trochę nudna, ale dobrze mi z tym.
Strona ta będzie o wszystkim co przyniesie nowy dzień. O tym co mnie inspiruje, co lubię, co przeżyłam itp.
Jak już wcześniej wspomniałam, nie jestem ekspertem od html, więc nie mogę sobie poradzić ze zmianą wyglądu bloga, ale mam nadzieję,że nie będzie to nikogo odstraszać. 
Miłej niedzieli!
Kamilala