piątek, 22 kwietnia 2016

( Autor zdjęcia: Pexels. Źródło: https://pixabay.com/pl/drewno-surowiec-drzewny-deski-stary-1282235/)

Dzisiaj postanowiłam, że nie będę za dużo pisać, tylko przekaże Wam aktualny mój stan emocjonalny poprzez dwa utwory. Miłego słuchania...




sobota, 16 kwietnia 2016



Dzień dobry ( u mnie ) w deszczowy dzień. :)

Na początku odpowiem na pytanie, które padło w komentarzu pod ostatnim postem,a mianowicie jak wyglądają niemieckie świetlice szkolne. Nie wiem, jak jest w całych Niemczech, ponieważ każdy Land ma swoją strukturę, reguły dotyczące prawie wszystkiego. U mnie ( ale też nie we wszystkich szkołach ) świetlice szkolne są osobnymi budynkami ( wielkości mniejszej szkoły), w których to jest wiele pomieszczeń. W każdym pomieszczeniu robi się co innego. Np. są pomieszczenia, w których to odrabia się zadania domowe. Pomieszczenia te są podzielone na klasy. Np. w tym pomieszczeniu odrabiają lekcje tylko 1-3 klasy. Na drzwiach są naklejone zdjęcia dzieci,które " należą" do tej grupy. Następnie jest pomieszczenie "relaksu". Jest to miejsce, w którym znajduje się duża sofa, stoliki, gry planszowe, coś o picia. Dla nastolatków jest jeszcze osobna sala takiego relaksu, w której to są piłkarzyki, rzutnik ( często oglądają jakieś filmy), sofa. Zapomniałam dodać, że jest również sala muzyczna i plastyczna. Jak możecie się domyśleć jest także duża stołówka oraz pralnia. (To ostatnie trochę mnie zdziwiło. :D). Taka świetlica jest otwarta od 7:30 do 18 i niestety są takie dzieci, które od samego rana idą na zajęcia i siedzą do 18 w świetlicy....wiem, że w Polsce też tak jest i uważam to za straszne. Rozumiem, że rodzice muszą pracować, ale kurczę te dziecko prawie w ogóle nie ma życia, bo nie oszukujmy się wspólne bycie w domu jest ważne.
Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, to chętnie odpowiem. :)

Głównym zdjęciem mojego postu jest dzisiaj okładka książki, którą akurat czytam. W internecie została oceniona na 5 gwiazdek i jest bestsellerem! Ja doszłam do 4 rozdziału i nadal jakoś mnie nie wciągnęła. Przez trzy rozdziały ciągnie się, że Pani jest adwokatem, która dostała sprawę pewnego Włocha, który niby w ogródku ma plantację marihuany, która tak naprawdę nie jest jego....Dziecko tej pani ma wszy, mąż umarł bla bla....no nie wiem, jak na razie dałabym jej max 2 gwiazdki, ale się zobaczy później. Książka ta miała mnie wprowadzić w dobry humor, ale jak na razie jest dobrym usypiaczem.

Nie wiem, jak Wy, ale ja od kilku dni nie mogę się oderwać od pewnego utworu.
Bardzo mnie uspokaja i mogę go słuchać godzinami. Pomógł mi przed 4 godzinną rozmową kwalifikacyjną i mam nadzieję, że dalej będzie uspokajał moje nerwy. :) Niestety nie mogę go wstawić na bloga, ma za dużo praw autorskich itd. Poszukajcie na YouTube Missio- I run to you. :)


Miłej soboty :)


poniedziałek, 4 kwietnia 2016

(Autor zjęcia: Dimitris Vetsikas Żródło: https://pixabay.com/pl/cypr-larnaca-graffiti-%C5%9Bciany-farba-1295827/)

Na początku chciałam Wszystkim serdecznie podziękować za przemiłe słowa, które wiele dla mnie znaczą. Wam również życzę Wszystkiego Dobrego. :)

Wiem, że ostatnio trochę zaniedbałam mojego bloga i muszę Wam powiedzieć, że jestem z tego powodu trochę zła na samą siebie. Z tego wszystkiego nie potrafiłam znaleźć czasu, żeby usiąść i coś napisać, a w głowie cały czas głos mi powtarzał " Oni czekają". Szczerze powiedziawszy polubiłam mojego bloga, który ( nie mam pojęcia jak) stał się częścią mojego życia.

Ah...chciałam podziękować nowym Czytelnikom za pozostawianie po sobie śladu w formie przesympatycznych komentarzy. :) Zaraz dodam Was do Polecanych. :)

U mnie seria zawrotów głowy nadal trwa. Prawie codziennie dostaję telefon z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Niektóre propozycje są naprawdę interesujące i nie mogę się doczekać, żeby móc poznać pracodawców a inne okazują się jednym słowem beznadziejne, jednakże na nie też chodzę i stwierdzam, że to bez sensu. Nie wiem czy też tak macie, ale ostatnio miałam rozmowę w świetlicy szkolnej ( która wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce) i od razu poczułam negatywną energię. Trudno jest mi to opisać, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Jedna z wychowawczyń miała mnie oprowadzić po placówce ( już nawet nie pamiętam ile dokładnie sal tam było). Jej "entuzjazm" był taki, że aż mi się odechciało...Po godzinie ( niestety tak długo musiałam zostać na obserwacji ) wyszłam i poczułam wielką ulgę. Nie szukam pracy idealnej. Wezmę nawet to, co nie jest dla mnie aż tak interesujące, ale gdy czuję, że po tej pracy będę w domu ryczeć lub dostanę codziennych bóli brzucha, to wolę odpuścić.

W weekend miałam chwilę odprężenia. Byliśmy u brata mojego męża na grillu. :) Pierwszy raz w życiu skakałam na trampolinie! Nie miałam pojęcia, że to takie wyczerpujące. Dzieciaki padły po 30 min....Ja.....po yyyy 5 ^^. Z jednej strony super zabawa, z drugiej miałam w sobie lęk, że zaraz wyskoczy mi rzepka kolanowa ( 3 razy w życiu mi wyskoczyła, nikomu tego nie życzę). To właśnie wtedy doszło do mnie, że im staje się starsza, tym więcej mam w sobie lęków. Jak dzieciaki robimy przewroty, w mojej głowie pojawił się obraz skręconego karku itd. Jeśli będę miała dzieci, to już im współczuję mojego marudzenia. :D

Ten tydzień zapowiada się pracowicie, ale obiecałam sobie, że jeszcze tu wpadnę.

Słonecznego dnia! :)